sobota, 14 grudnia 2013

Epilog.

*Wiktoria*
Poniedziałek

Z racji,że chłopaki nie mieli dzisiaj żadnego treningu ani meczu postanowiliśmy zostać w Gorzowie. Przechadzaliśmy się ulicami miasta,co chwila zaczepiani przez kibiców. O ile Niels jakoś to znosił,o tyle Maciek nie był zbytnio zadowolony. Największą radochę miała Meg,która biegała i uśmiechała się to każdego przechodnia mówiąc mu przy okazji 'dzień dobry'. A Ludzi na ulicach było całkiem sporo,w końcu zbliżała się już pora obiadowa. Postanowiliśmy wracać powoli do hotelu. Pogoda,jak na tą porę roku,była bardzo ładna. Świeciło słońce,a temperatura sięgała prawie 20 stopni,tak więc nikomu nie spieszyło się,by wracać. Rozmawiali na przeróżne tematy,co rusz się śmiejąc.

dwa miesiące później 

Jakiś czas temu siedziałam sobie spokojnie z Janowskim,a tu nagle wbiega Lilly i krzyczy,że Niels jej się oświadczył. Zaczęłyśmy skakać po łóżku i cieszyć się jak nienormalne. Teraz siedzimy i planujemy ich ślub. Maciek jest obecnie w Polsce,a Niels w Danii. Maggie jeszcze przez dwie godziny będzie w szkole. Lilly przyniosła mnóstwo katalogów z sukniami ślubnymi.

- Wiki spójrz na tą! Jest taka śliczna.
- Mała,mówisz tak nie po raz pierwszy. Podoba ci się prawie każda!
- No bo one wszystkie są takie idealne,no! A poza tym,mogłabyś mi pomóc w wyborze,a nie!

styczeń następnego roku, dzień ślubu

Jestem chyba tak samo podekscytowana jak panna młoda. Tak bardzo się cieszę ich szczęściem. Do tego Lilly wygląda tak ślicznie. Jedziemy już do kościoła,gdzie czekają na nas pan młody ze wszystkimi gośćmi. Tak,Niels jeszcze nie widział swojej przyszłej żony. Zobaczy ją dopiero,gdy ta wejdzie do kościoła.

Ceremonia przebiegła w najlepszym porządku. Przy składaniu przysięgi młodym załamywał się głos,jednak na ich twarzach cały czas gościł uśmiech.  Po wszystkim udaliśmy się do pięknego pałacyku nieopodal,gdzie miało się odbyć wesele. Wszystko wyglądało bardzo pięknie.

koniec lutego

Siedzimy wszyscy przy wspólnym,niedzielnym obiedzie. Wszyscy,czyli ja,Maciek,Maggie,Lilly i Niels. Lilianka co rusz zagaduje Janowskiego,na temat tego kiedy mi się oświadczy. W końcu chłopak wstaje i wychodzi. Od rana nie ma humoru i nie wiem dlaczego. Posyłam wściekłe spojrzenie przyjaciółce i idę za chłopakiem.

- Janoś,co jest?
- Nic.
- No przecież widzę.
- Po prostu ona mnie już trochę denerwuje.Ciebie nie?
- Jakoś nie zwracam na to większej uwagi. Ona taka jest,czasem gada cały czas o tym samym. Nie przejmuj się tym aż tak bardzo.
- Ale to wkurza. Ja nie chcę niczego przyspieszać,żeby jakby coś się stało to żałować. Jeśli oni byli gotowi to okej,ale ja nie jestem. - powiedział,po czym przytulił się do mnie.
- Dla mnie nie musisz niczego przyspieszać.

Siedzieliśmy tak dosyć długo,zanim postanowiliśmy wrócić do reszty. Nigdy nie lubiłam niczego przyspieszać. Przecież jesteśmy razem i jesteśmy szczęśliwi,więc po co zmieniać coś na siłę?


--------------------------------------------------------------
No,tak więc gdy zaczynałam to pisać to nie wiedziałam,że skończę tak szybko. Aczkolwiek brak dalszych pomysłów na tę historię wziął górę i oto jest epilog. Kompletnie nieudany,wiem.
Na razie będę na Jepsenowa a za jakiś czas w internecie powinno się pojawić coś związanego z siatkówką :) Także nie znikam całkowicie z blogerskiego światka i mam nadzieję,że będziecie dalej ze mną. Miło mi było,gdy to komentowaliście i miło mi było gdy Wam się to podobało. Nie jestem w pełni zadowolona z tej historii,ale to już nic dziwnego u mnie :D

DO NAPISANIA LUDZISKA!

niedziela, 25 sierpnia 2013

ZAWIESZAM

Jak na razie nie ma to najmniejszego sensu, nie jestem w stanie nic napisać. Moja wena wyjechała na wakacje i do tej pory nie wróciła. Kiedyś może wrócę, a tym czasem dziękuję Wam bardzo za komentarze i ponad 10K wejść ♥

piątek, 26 lipca 2013

The Versatile Blogger

Zostałam nominowana do The Versatile Blogger  http://xstatuesxx.blogspot.com/ za co baaardzo dziękuję ♥

Fakty:
1. Mam na imię Paulina :)
2. Bardzo lubię czytać książki ♥
3. To nie jest mój pierwszy blog.
4. Zaczęłam pisać dla zabawy, z nudów :D
5. Strasznie boję się pająków ;-;
6. Poza żużlem lubię F1, siatkówkę, piłkę ręczną :)
7. Kocham muzykę ♥

Nominuję:

Zasady konkursu:
1. Podziękuj nominującemu na Jego blogu.

2. Pokaż nagrodę The Versatile Blogger u siebie na blogu.

3. Napisz 7 faktów o sobie.

4. Nominuj 15 blogów, które na to zasługują.

5. Poinformuj ich o nominacji.

środa, 24 lipca 2013

Dziesiąty.

Obudził ją dźwięk przychodzącej wiadomości. Leniwie otworzyła oczy i sięgnęła po telefon, na którym czekał sms o treści "Dzień dobry, kocham Cię x". Mimowolnie się uśmiechnęła. Doszło do niej, że trochę niepotrzebnie nakrzyczała na chłopaka. W końcu  chciał dobrze. Szybko wystukała wiadomość " Możesz przyjechać? Musimy pogadać." i wygrzebała się z ciepłego łóżka. Zgarniając po drodze luźne dresy i koszulkę, udała się do łazienki.
Było bardzo wcześnie, gdy zeszła do kuchni. Zegarki wskazywały godzinę 7:47 nad ranem. Miała tylko nadzieję, że mała jeszcze trochę pośpi, a ona na spokojnie będzie mogła porozmawiać z młodym Polakiem. Kilka minut później rozległo się pukanie do drzwi, w których dziewczyna ujrzała Maćka.
- Wejdź proszę, tylko cicho bo mała śpi. - chłopak pokiwał głową i skierował się do salonu. Widać było gołym okiem, że mało spał. smutnym wzrokiem spoglądał w kierunku dziewczyny, która weszła do pomieszczenia z dwoma kubkami kawy. Polka, widząc przygnębioną twarz chłopaka, podeszła i ukucnęła przed nim.
- No już Janoś, uśmiechnij się. - powiedziała radośnie, i nie czekając na reakcję Magic'a wpiła się w jego usta. Zaskoczony wyraz twarzy żużlowca rozbawił młoda mamę.
- Nie rozumiem. Wczoraj nie chciałaś ze mną gadać, a dzisiaj...
- Oj Janowski. Było, minęło. Przepraszam, że na ciebie nakrzyczałam.
- A ja przepraszam, że wrzuciłem cię do wody. Obiecuję więcej tego nie robić. - w końcu na jego twarzy zagościł uśmiech.
- Lubię jak się uśmiechasz. A teraz mów, ile spałeś?
- Dwie, może trzy godziny. A czemu pytasz?
- Bo widzę, że jesteś zmęczony. Cholernie zmęczony.
- To nic takiego.
- Nie, wcale. Mecze, podróże a gdy możesz spać, to śpisz góra 3 godziny. Bardzo mądre, wiesz ? - powiedziała z ironią w głosie.
- Zawsze mogę iść teraz spać. Z tobą. - uśmiechnął się cwaniacko i pocałował Wiktorię.
- Debil. - skwitowała krótko i uśmiechnęła się.
- Ale za to twój debil.
- Mój debil właśnie grzecznie idzie odespać noc. Już!
- Ale chodź ze mną.- zrobił oczy kota ze Shrek'a i po chwili leżeli już w łóżku dziewczyny. Nie trzeba było długo czekać, żeby poczuć miarowy oddech chłopaka. Brunetce nie pozostało nic innego jak zamknąć oczy i oddać się w objęcia Morfeusza.
Obudziły ich kiepsko tłumione śmiechy dochodzące z salonu. Wstali i zeszli na dół by sprawdzić, do kogo one należą. Co zobaczyli? Meggie i Lilly 'znęcające się' nad Iversenem. Biedny, ma łaskotki w prawie każdym miejscu, co dziewczyny sprytnie wykorzystały. Duńczyk płakał ze śmiechu i nieudolnie próbował się uwolnić. Cała trójka, widząc śmiejącą się parę postanowiła skończyć psoty i wstać z podłogi.
- Widzę, że dobrze się bawicie.
- One może tak, ale ja nie. - odpowiedział Niels z udawanym naburmuszeniem, by po chwili znów się roześmiać.
Po obiedzie obaj panowie musieli zbierać się na lotnisko. Tak więc grzecznie się pożegnali i wyszli z mieszkania. Natomiast panie zdecydowały, że zrobią im małą niespodziankę i polecą na mecz pomiędzy gorzowską Stalą a tarnowską Unią. W sobotę z samego rana udały się na lotnisko w Londynie, skąd miały samolot do Poznania. Stamtąd odebrał je pan Tomek Gollob, dzięki któremu nie będą miały problemu z dostaniem się do parkingu.

NIEDZIELNE POPOŁUDNIE 

Do meczu pozostały niecałe trzy godziny. Lilly, Meg i Wiki jechały właśnie razem z panem Tomkiem na Śląską. Na miejscu byli już juniorzy obu ekip, Matej, Greg i Janek. Dziewczyny wysiadły z busa żużlowca, podziękowały i życzyły powodzenia. Dla Brytyjki to było coś nowego. Duży stadion, profesjonalne trybuny, na których powoli pojawiali się kibice miejscowych. Natomiast Polka przychodziła jeszcze na stary stadion. Na tym była tylko raz.

Wjeżdżaliśmy właśnie na stadion Edwarda Jancarza, gdzie mieliśmy się zmierzyć z miejscową Stalą. Zaczęliśmy rozpakowywać sprzęt, gdy ktoś zasłonił mi oczy. "Zgadnij kto to" usłyszałem, po czym ujrzałem średniego wzrostu brunetkę.
- Wiki?!
- No Wiki, Wiki.  A kogo się spodziewałeś?
- Nikogo, ale... Co ty tu robisz?
- Ano jestem. Z Lilly postanowiłyśmy, że przylecimy na mecz.
- Genialny pomysł. - powiedziałem i pocałowałem moją dziewczynę.

Rozmawialiśmy z Janosiem, gdy podbiegła do nas mała i przytuliła się do chłopaka. Bardzo go polubiła przez ten czas. Cieszyło mnie, że mała szybko zjednała sobie zarówno Maćka, jak i Lilly.

Mecz zakończył się wygraną gospodarzy, co mnie strasznie cieszyło. Maciek był drugim najlepiej punktującym zawodnikiem w ekipie Jaskółek, jednak nie był zbytnio zadowolony. Jak sam stwierdził, 7 'oczek' to za mało na jego możliwości. Iversen też nie był do końca szczęśliwy i narzekał na jedynki, które mu się przydarzyły.

-----------------------
O ile początek mi w miarę wyszedł, o tyle końcówkę zjebałam -,- Standardowo już, nie wiem kiedy będzie następny rozdział. Jakaś masakra, bo wenę mam w nocy XD ale dobra, mam nadzieję, że się Wam spodoba :D
CZYTASZ? KOMENTUJ!

środa, 8 maja 2013

Dziewiąty.

- No powiedz !
- Jesteś strasznie niecierpliwa.
- o Maciek ! Proszę, proszę, proszę !
- Zaraz będziemy na miejscu.
- Powiedz ! Maciek powiedz, powiedz, powiedz !

Gdyby nie to, że chwile potem dojechali na miejsce, można by współczuć Janosiowi. Ale takie życie z Wiktorią. Biada temu, kto zbyt długo utrzymuje ją w niepewności.
Chłopak zawiązał jej oczy i zaprowadził nad jezioro. Ale nie byle jakie jezioro. Piękna woda i do tego zielona polana. Pogoda tylko podkreśla piękno tego miejsca. Błękitne niebo oraz cudowne letnie słońce. Czego więcej trzeba do szczęścia Brytyjczykowi, dla którego taka pogoda to rzadkość ?

- Możesz zdjąć przepaskę.

Dziewczyna otworzyła oczy i .... zamarła. To miejsce ją zaskoczyło. Nie była tu od .. No właśnie. Już nawet nie pamięta. Ale skąd on .....

- Widzę, że jesteś zaskoczona. Skąd Niels wiedział, że ci się spodoba ?

No tak, Iversen. To z nim byłam tu po raz ostatni. Jakieś 5 lat temu, no może trochę mniej. On jednak zna mnie trochę za bardzo. Czasem mam wrażenie, że wie o mnie więcej niż ja sama.
- Wiesz, Niels wie o mnie bardzo dużo.
- Zauważyłem. Ale to dobrze.
- Dobrze ?
- Bo ja wiem o tobie dość mało.
- Czasem dobrze jest nie wiedzieć.
- A jednak chciałbym wiedzieć.

Stali tak w ciszy, przytuleni do siebie. Do czasu, aż Janoś wpadł na genialny pomysł. A przynajmniej on uważał, że jest genialny. Wziął dziewczynę na ręce i skoczył z nią do wody. Można było tylko usłyszeć plusk wody, pisk Wiki i śmiech Janowskiego.

- Janoś ty idioto ! Pojebało cię ? - krzyczała zdenerwowana dziewczyna, wychodząc z wody.
- Może i pojebało. Ale i tak mnie kochasz.
- Nie byłabym taka pewna na twoim miejscu.
- Wiki kochanie. Nie bądź zła.
- Trzeba było myśleć, zanim wrzuciłeś mnie do wody.
- No, ale proszę cię skarbie.
- Weź się odczep. - chłopak dobiegł do niej i mocno ją przytulił.
- Przepraszam kochanie. Proszę, nie bądź zła.
- Janoś. Zawieź mnie do domu.
- Ale ..
- Po prostu zawieź, okej ?
- No dobrze. - odpowiedział zrezygnowany i poszli do samochodu.

Siedzieli w ciszy i wracali do Londynu. Magic wbijał paznokcie w kierownicę, a w środku kipiał ze złości i przeklinał siebie. Wiktoria siedziała prosto i wpatrywała się w drogę. Czy była zła ? Tak. Trochę nie dziwne.

**wieczór tego samego dnia**
- Maggie ! Daj mu już spokój ! - krzyczała Wiktoria. Mała męczyła Warda od rana. Biedactwo, pewnie ma już dość.
- Nie ! Ja chcę się bawić z Darcy'm.
- Powinnaś już spać. Jest późno. - powiedział łagodnym, ale zmęczonym głosem piegusek.
- Darcy też jest zmęczony. Daj mu już spokój. Pobawicie się innym razem.
- Ale ...
- Idź spać bo jutro nie będzie słodyczy !
- No dobrze. - wysyczała przez zaciśnięte zęby dziewczynka i pobiegła do swojego pokoju.
- Po kim to dziecko ma tyle energii ?
- Nie wiem. Wiesz, mieszkała z moją kuzynką... A jej życie kręci się wokół tańca.
- To na prawdę dużo wyjaśnia.
- Przepraszam cię za nią. Chociaż w sumie. Pretensje kieruj do Janowskiego.
- Uuu. Pokłóciliście się.
- To jego wina.
- Normalny człowiek zapytałby o co chodzi. Ale ja mam to gdzieś. Trzymaj się. Ja lecę.
- Tak, tak. Do zobaczenia.

*Było dobrze. Jest źle. Trzeba by było zrobić, żeby znów było dobrze. Ale to później. Teraz trzeba iść spać.*
Wiki zgarnęła piżamę i weszła do łazienki. Szybko zdjęła ubrania i weszła pod prysznic. Gorąca woda spływała po jej, i tak już rozgrzanym, ciele. Ale mimo wszystko nie wyszła. Stała tak przez jakiś czas, póki nie doszło do niej, że to bez sensu. Zakręciła kurki, owinęła się ręcznikiem i wyszła. Włosy związała w luźnego warkocza i ubrała piżamę. Teraz czekała ją tylko próba uśnięcia. A to wcale nie lada wyzwanie. Zamknęła okno, zgasiła światło i położyła się w ciepłym łóżku. Jej telefon dał znać, że dostała wiadomość. Dobrze wiedziała od kogo. "Przepraszam kochanie. Śpij dobrze. Kocham cię." Uśmiechnęła się, odłożyła telefon i zasnęła.

-------------------------------------------------
Sukces ! Po długich męczarniach udało mi się napisać :) Mam nadzieję, że teraz nie będzie takich długich przerw. Myślę, że wam się spodoba :D

poniedziałek, 31 grudnia 2012

2012

Stary odchodzi , nowy przychodzi :)


W roku 2012 wydarzyło się w moim życiu bardzo wiele rzeczy. Większość była niezbyt przyjemna , ale zdarzały się momenty że była naprawdę szczęśliwa. Mecz z Gorzów-Tarnów , w którym przegrywaliśmy 10 oczkami a jednak wygraliśmy , Derby w półfinale i Speedway Grand Prix w Gorzowie czyli trzecie miejsce Bartka . Bo tego zdartego gardła po GP, Derbach itd. nie da się zapomnieć .
Smutnych momentów nie opisuje bo po pierwsze jest ich za dużo , a po drugie nie chcę znów płakać. 
Ale dzięki wam jest lepiej ! Dziękuję xxx .
                                                                                                          
                                                                                                                 Jepsenowa

niedziela, 23 grudnia 2012

Ósmy.

Mag została pod opieką Maćka , a my pojechaliśmy do Londynu . Nie wiem , jak wygląda dom. Wiem , że jest duży , ma ogród z domkiem na drzewie i że na pewno mi się spodoba . Czasami mam ochotę coś mu zrobić . Ale to słodkie , że jednak się stara . Bo przecież mógłby mieć wyjebane na to wszystko .

- To powiesz mi coś więcej ?
- Jak dojedziemy to zobaczysz. - znów ten uśmiech .
- Ale jesteśmy już prawie w Londynie !
- Jakieś 45 minut drogi. Na prawdę bliski .
- Jechałam  z King's Lynn do Moskwy , więc te 45 minut to mało .
- Po co tam jechałaś ?
- Nie ważne.
- Kręciłaś z jakimś Ruskiem ?
- No chyba cię pojebało. Nie lubi Rusków. No chyba że Emila .
- Pewnie. wolisz Duńczyków i Polaków.
- Brytyjczycy też są ładni.
- Nigdy nie zrozumiem kobiet.- westchnął , na co się zaśmiałam.
- Kobiet się nie rozumie. Kobiety się przytula.
- Przytuliłbym cię , ale prowadzę.
- No co ty nie powiesz ?
- Masz lizaka i siedź już cicho. - dostałam truskawkowego lizaka !
- Dobry.

Do końca 'podróży' byłam zajęta lizakiem. Po około godzinie byliśmy na miejscu , obrzeża Londynu. Piętrowy dom z ogrodem. Weszłam do środka i byłam zachwycona . Moim oczom ukazał się duży salon i kuchnia .
- Na górze jest twoja sypialnia , pokój Maggie , i 2 pokoje gościnne . I u ciebie dodatkowo stoi fortepian . - wyrwał mnie z zamyślenia Niels .
- Fortepian ?
- Tak. Przecież lubisz grać , prawda ?
- Bardzo. Dziękuję za wszystko.
- Nie ma za co . To są klucze . Kiedy chcesz się wprowadzić ?
- Jak najszybciej !

Weszłam do mojego pokoju. A co robi Wiki gdy widzi fortepian ? Najpierw ma zaciesz , a później zaczyna grać . Bez nut gra tylko 2 piosenki: Ola "Jej ostatni rok" i Christina Aguilera "Hurt" . Tym razem padło na "Hurt" . Bardzo to lubiła. Dawało jej to nowe siły. Natchnienie do życia. Chęć walki. Z każdym dźwiękiem jest silniejsza. Tak samo działają na nią piosenki Ed'a Sheeran'a .
- Lubię jak grasz i śpiewasz. Masz taki ładny głos.
- Dziękuję.
- Od kiedy grasz ?
- Odkąd skończyłam 4 lata. W mojej babci stał fortepian. To ona nauczyła mnie grać.
- Miałaś genialną babcię . Umiesz coś jeszcze na pamięć ?
- Nie.

Wróciliśmy do King's Lynn . Był już wieczór , a mała spała. Wiki wyszła na taras i zaczęła krzyczeć " Go to London" . Jakiś sąsiad ją opieprzył , a reszta się śmiała. Zjadła tosty , wypiła kakałko i poszła do pokoju. Wzięła prysznic i momentalnie zasnęła . Prawie cały dzień poza domem męczy.

***Kilka dni później***
Wczoraj Wiktoria z Maggie wprowadziły się do nowego domu. Małej bardzo spodobał się jej pokój . Właśnie rozpakowała zabawki , a jej mama układała pozostałe rzeczy . Poszło im to dość szybko .
- Co dziś jemy na obiad ?
- Pizza !
- Wczoraj była pizza .
- Ale dzisiaj też może być .
- Ubieraj się .
- Czemu ?
- Jedziemy do jakiejś restauracji .
- Hurra !!

Pojechały na shusi . Dobra odmiana , gdy przez dłuższy czas je się tylko pizze . Zrobiły jeszcze "małe" zakupy . Do domu wróciły pod wieczór . Usiadły przed telewizorem i oglądały jakieś bajki. Oczywiście miały lody . Zasnęły około północy , gdy skończyły się lody . no tak. Mała poszła w ślady mamy. Po południu miał się zjawić Darcy. Nie koniecznie z dobrej woli , bo Maggie krzyczała mu do ucha że ma ją odwiedzić . Została obudzona zapachem porannej kawy i całusem . Otworzyła oczy i rzuciła się chłopakowi na szyję .
- Cześć skarbie. Dusisz mnie.
- Przepraszam. Stęskniłam się.
- Ja też. Chodź na śniadanie .
- Mhm.. Gdzie mała ?
- Na dworze .
- Bardzo dobra kawa .
- Cieszę się. Idź się przebierz . Zaraz uciekamy.
- Gdzie ?
- Niespodzianka. Darcy zajmie się małą , a ja cię porywam .


Wiem , że rozdział krótki. Ale nic więcej nie dam rady napisać. Nie czuję atmosfery świąt , ale może podczas wigilii uda mi się wymyślić jakiś nowy rozdział. Może będzie świąteczny . A jutro nie tylko Wigilia , ale także urodziny Louisa ♥

A tym czasem życzę wam Wesołych Świąt , wielu prezentów pod choinką , spełnienie marzeń i żebyście nigdy nie cierpiały tak jak ja oraz żebyście święta spędziły w rodzinnej atmosferze .